No właśnie - każda z nas potrzebuje czasami poświęcić kilka minut na swoje obowiązki.
Umycie zębów, ogarnięcie włosowego nieładu, zrobienie szybkiego make'upa, umycie naczyń, obranie ziemniaków, sprawdzenie poczty i inne wyjątkowo ważne w danej chwili czynności. Tylko jak to zrobić, gdy jesteśmy matkami, a nasze dzieci akurat wtedy, w tym momencie wymagają wyjątkowo naszej uwagi ?
Myślę, że każda z nas - matek ma swoje własne, przetestowane sposoby na swojego szkraba. Niemniej jednak przedstawię Wam w tym poście metody, które sprawdzają się przy mojej - czternastomiesięcznej Basi.
Basia jest dzieckiem zazwyczaj dość spokojnym, ale nie lubi się nudzić. Często potrafi zająć się sama sobą, ale zazwyczaj NIE wtedy, kiedy ja muszę coś zrobić.
Muszę ją wtedy po prostu na szybko czymś zainteresować czy najzwyczajniej w świecie ją przekupić.
Post ten nie jest dedykowany matkom, które mają słabe nerwy i są przeciwniczkami zwyczajnego przekupywania dzieci od czasu do czasu, aby mieć momencik na własne potrzeby.
Jako, że matką jestem zwyczajną i posiadam zwyczajne przyziemne potrzeby, to muszę sobie jakoś radzić i tak oto stosuję takie metody jak:
1. Znalezienie na szybko jakiejś interesującej zabawki. Czy to książeczka, czy lala, czy klocki - nie ważne. Każda z tych rzeczy daje rade na kilka minut. Lecz nie oszukujmy się - gdy mama robi coś niezwykle ciekawego ( nakłada na gębusie puder czy obiera ziemniaki ), to oczywiste jest, że dziecko nie będzie interesowało się zabawką tylko oczywiście pędzelkiem czy obierkami. Wtedy trzeba uciekać się do innych metod.
2. Poproszenie brzdąca o znalezienie jakiejś rzeczy. Najlepiej, aby ta rzecz była w innym pomieszczeniu i dość głęboko schowana, lecz na tyle, aby nasz szkrab poradził sobie jednak z jej znalezieniem. Bardzo ważne jest, aby nasze dziecko wiedziało dokładnie o co nam chodzi. U nas najczęściej występujące prośby to : " Przynieś lale", "Gdzie masz misia ?", "Włącz muzykę", "Idź poszukaj, gdzie jest piciu". To przykładowe zwroty, które najczęściej działają na naszą Basię.
3. Czytanie książeczek. Tak - czytanie. Nasza Basia robi to perfekcyjnie. Siada z książeczką i wydaje tak rewelacyjne dźwięki, jakby faktycznie ją czytała. Zazwyczaj wygląda to tak, że Basia otwiera książeczkę i proszę ją, aby coś w niej znalazła. Kotek, piesek, kwiatek, dzidziuś, włoski, oko, nos, brzuszek, butla, słonik, krowa, konik, słonko, ptaszek, piłka, autko. Cokolwiek. Byle by wiedziała czego ma dokładnie szukać. Mamy kilka książeczek, w których Basia chętnie szuka różnych rzeczy, więc dają one rade na dłuższą chwilkę. Musimy jednak być czujni i zerkać na to co pokazuje nasze dziecko !
4. Podanie przekąski. Najlepiej takiej, za jaką dziecko najbardziej przepada. U nas królują wafelki, chrupki kukurydziane, andruty, czy bułka albo rogalik. Wszystkie te rzeczy zdecydowanie zajmują nasze dziecko na dobre kilkanaście minut. Do tej metody staram się jednak uciekać dość rzadko, niemniej jednak - gdy potrzebuję kilku minut dla siebie, a inne nie działają, to nie waham się jej użyć.
5. A teraz przed Wami najbardziej nieedukacyjna metoda jaką znam. Aczkolwiek zdarza mi się jej użyć. Włączenie dziecku bajki, teledysku czy reklam. Oczywiście największym hitem u nas są reklamy, a bajki jakoś jej nie interesują, ale czasami potrafią zająć na momencik. Gdy chodzi jednak o reklamy, to nasze dziecko będzie stało jak wmurowane przez cały czas ich trwania. Ja nie wiem co w nich jest... Tej metody używam tylko i wyłącznie w krytycznych sytuacjach, gdy inne nie działają, a ja muszę koniecznie coś w danej chwili zrobić.
6. Ważne jest ustalenie jakiegoś planu dnia. I tak oto najczęściej myję naczynia, kiedy Basia je samodzielnie śniadanko. Mam wtedy na to dość dużo czasu, gdyż Basia je dość powoli i ostrożnie. Odkurzam, gdy Mała jest po drzemce, gdyż jest wypoczęta i niezwykle zainteresowana buczącym sprzętem. Ząbki myjemy w tym samym czasie ( z tym, że Basia zazwyczaj kilka minut dłużej, bo nie da sobie zabrać szczoteczki, więc mam kilka dodatkowych minut na poranne ogarniecie buzi czy włosów. Basia wie zazwyczaj co kiedy będziemy robić, codzienne czynności wykonujemy raczej o tej samej porze. W naszym przypadku ład ten i porządek w planie dnia jest rewelacyjnym rozwiązaniem i stosujemy go ( żeby nie skłamać.... ) od kiedy Basia pojawiła się na świecie. Dzieci lubią rytuały, czują się wtedy bezpiecznie i pewnie.
Powyższe przykłady są zaznaczam tymi, które najbardziej działają na nasze dziecko. Myślę, że każda z nas ma swoje pomysły i ulubione metody na zajęcie własnego dziecka na dobre kilka minut. Choć niektórych z nich używam bardzo rzadko, to jednak nie ukrywam tego, że są takie dni, że po prostu muszę ich użyć, bo nic innego na naszego bobasa nie działa, a matka musi coś zrobić tu i teraz, a nie ma ku temu warunków.
Dla mnie jednak najważniejszy jest punkt szósty, który to naszej rodzinie chyba najbardziej ułatwia życie. Polecam każdej matce zastosowanie go w swojej rodzinie.
Jeśli macie ochotę - podzielcie się ze mną Waszymi sposobami na malucha, które pozwalają Wam zyskać kilka minut dla siebie. Może i mi uda się je wykorzystać i wypróbować na Basi... :)
A tymczasem - wiosenne, słoneczne tarasowanie.
Oj marzy nam się co by się ta pogoda już utrzymała, choć prognozy na to nie wskazują.
Niemniej jednak - cieszymy się tym co mamy :)
Pozdrawiam ciepło.
Góralska mama.